á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Ale chyba nie ma przypadków, są tylko dobre momenty.
Bo „Słowo się rzekło, Madame” było dla mnie jak ciepły koc po długim tygodniu — otula, uspokaja i pozwala złapać oddech.
Od pierwszych stron miałam na twarzy ten typowy dla książek Magdaleny Kordel uśmiech: taki, który nie jest szeroki i wymuszony, (...) ale ciepły, z serca.
Jakby ktoś przypomniał mi, że jeszcze istnieją historie, w których dobro naprawdę się liczy, a ludzie potrafią być dla siebie wsparciem.
Główna bohaterka, Emilia, przyjeżdża nad morze z planem na totalną zmianę życia.
Nie wie jeszcze, że to miejsce i ci ludzie zmienią ją bardziej, niż sama mogła zaplanować., jeszcze nie wie, że Klara i Wacław, starsze małżeństwo prowadzące pensjonat, sami noszą w sercu swoje „nowe początki”.
Ich historie splatają się naturalnie — tak, że ani się nie obejrzysz, a już czujesz, jakbyś tam była: w kuchni pachnącej kawą, przy oknie z widokiem na fale, wśród ludzi, którzy może i mają swoje rany, ale przede wszystkim mają serce.
Książkę czytało mi się wyjątkowo dobrze — może dlatego, że kiedyś też miałam marzenie o takim miejscu na ziemi.
Nie koniecznie nad morzem, ale takim, gdzie ludzie przychodzą po spokój i zostają dłużej, niż planowali.
Kordel jak nikt inny potrafi pisać o ludziach — nie o bohaterach z powieści, ale o takich prawdziwych, co mają gorsze dni, przegapione szanse i mimo to wciąż próbują.
To historia o zmianie, o odwadze, o tym, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa.
Ale też o drobiazgach — o rozmowie przy herbacie, o zaufaniu, które rodzi się powoli, o tym, że każdy ma prawo do swojego spokoju. Dla mnie „Słowo się rzekło, Madame” to nie tylko kolejna powieść.
To przypomnienie, że warto dać sobie przestrzeń na zatrzymanie, na zrobienie czegoś dla siebie, nawet jeśli cały świat mówi, że to nie czas.
Idealna lektura na moment, kiedy czujesz, że masz już po kokardę — bo Kordel ma ten dar, że słowem potrafi zdjąć z człowieka napięcie.
Czytałam ją między jednym spacerem a drugim, z kubkiem gorącej kawy i włosami rozwiewanymi przez wiatr — i myślę, że właśnie tak trzeba ją chłonąć.
Powoli.
Z wdzięcznością.
Z uśmiechem.
💙 Polecam każdemu, kto potrzebuje oddechu, spokoju i przypomnienia, że dobre rzeczy dzieją się wtedy, gdy przestajemy ich na siłę szukać